Katarzyna Tórz
TEATR
Driver – pierwszy ze zrealizowanych w Polsce tzw. Car-plays – miał bodaj najmniejszą publiczność spośród wszystkich spektakli prezentowanych podczas Malty. Odbyło się zaledwie dziewięć nocnych kursów starym amerykańskim krążownikiem szos. Trudno więc mówić o jego szerokim oddziaływaniu, niemniej ci szczęśliwcy, którym udało się wsiąść do samochodu, mają o czym pamiętać.
Jazda z tajemniczym kierowcą (Wojciech Wiński) rozpoczyna się na dziedzińcu „Starego Browaru” – wysmakowanego architektonicznie centrum handlowego – i prowadzi przez spowite mrokiem zaułki Poznania. Od samego początku czterem pasażerom towarzyszy zagadkowy przewodnik (Wojciech Deneka), który odkrywa przed nami nieznane oblicza miasta. To on mówi driverowi, gdzie ma skręcić, zadaje mu – najczęściej retoryczne – pytania, każe się zatrzymać, podjąć działanie. Na trasie spotykamy szereg postaci. Młoda kobieta w białej halce jako pierwsza majaczy na końcu ciemnej ulicy. Driver, zachęcony przez przewodnika, jedzie w jej stronę z wielką prędkością. Nie jest pewny swoich zamiarów. Gdy kobieta podchodzi do samochodu, natychmiast zamykają się zamki. Jedziemy dalej. McDrive (sic!). Kolejka po jedzenie. Przypadkowi ludzie przyglądają się nam z zainteresowaniem. Driver idzie po wielka papierową torbę z fast foodem. Przewodnik ironicznym tonem snuje refleksje o konsumowaniu, o pragnieniu wchłaniania i pożerania atrybutów miasta i jego mieszkańców. Cały czas towarzyszy nam pulsująca, niepokojąca muzyka.
Atmosfera staje się coraz gęstsza. Rejony lasu, puste drogi. Mijamy biegnącego szosą mężczyznę.
Uprawia jogging – współczesny miejski rytuał. Ktoś krąży wokół niego na starym białym rowerze. To specjalny funkcjonariusz miejski, który pojawia się zawsze tam, gdzie niebawem ktoś umrze. Spotkamy go jeszcze na swojej drodze. Zahaczamy o park, z którego wyłaniają się postaci-demony. Otaczają samochód, przyklejają się do szyb, liżą je, chcą dostać się do środka. Także przed nimi drzwi pozostaną zamknięte. Ciemną leśną drogą zajeżdżamy nad Wartę. Tutaj rozegra się scena morderstwa. Driver postanowi ostatecznie usunąć ze swego życia i pamięci postać kobiety. Atmosferę napięcia będzie się starać za chwilę rozluźnić nasz przewodnik – włączy żywą, imprezową muzykę i zacznie opowiadać o ludziach, którzy potrafią żyć z uśmiechem na ustach, decydując się na zabawę i naiwną akceptację rzeczywistości. Driver przyspiesza, jedzie slalomem. Stojąc na światłach kołysze samochodem w rytm otępiającej muzyki. Jeszcze tylko Cytadela – park-cmentarz w samym sercu miasta – na której po raz ostatni Driver zapragnie odzyskać swoją miłość, biegnąc za nią w ciemną otchłań. Jednak i tu przegra. Istniejąca w jego wspomnieniach, pragnieniach kobieta odejdzie w mrok z innym mężczyzną.
Chwilę później Driver zamknie dokuczliwego przewodnika w bagażniku. Wreszcie wybiegnie z samochodu i nigdy do niego nie powróci. Czy przegrał? Czy okazał się człowiekiem nadwrażliwym, któremu zabrakło sił, by wygrać z głosem swojego sumienia, z własną zranioną pamięcią? Po godzinnej podróży Driver powierza swoich pasażerów miastu, które nie jest już dla nich tym samym, czym było przedtem. Żyje ono własnym mrocznym życiem, ale odzwierciedla też życie osób, z których się składa. Jest naznaczone cierpieniem, niespełnieniem, doświadczeniem utraty. I to najbardziej w tym przedziwnym spektaklu-podróży przejmuje.