Wojciech Wiński
Gazeta Wyborcza
Od miesiąca krążę po „Zamku” Franza Kafki – bo trudno powiedzieć, że czytam, często bowiem zaczynam od środka, od końca, czasem od początku. Krążę, bo przygotowujemy się właśnie do premiery spektaklu inspirowanego powieścią Kafki.
Jeżeli ktoś czytał „Zamek”, to prawdopodobnie podzieli moje uczucie, że to jest taka lektura, która się nie kończy. Trudno tę książkę przeczytać raz i powiedzieć o niej wszystko.
Ja po raz pierwszy czytałem ją dwadzieścia parę lat temu. Stwarzała trudność, kreowała świat, którego nie rozumiałem, i który zapadał w podświadomość. Takie książki wracają. Wracamy do nich zaintrygowani myślami, które pojawiają się z czasem. I tak było w tej chwili, kiedy w teatrze szukaliśmy pomysłu na kolejną prezentację, nagle pojawiła się myśl związana z lekturą „Zamku”.
Mam wrażenie, że wieś, która jest pod zamkiem w powieści, bardzo namacalnie zaczyna się objawiać w świecie, który nas otacza.
W relacjach, które spotykam na co dzień między ludźmi, w ich reakcjach, opowieściach nagle czuję się, jakbym wędrował poprzez wieś podzamkową. Spotykam osoby, które opowiadają o swojej sytuacji, życiu, jakby sytuowały się wobec jakiegoś „zamku”.
Jestem z wykształcenia informatykiem i czuję się też czasem, jakbyśmy obracali się w wirtualnej rzeczywistości, która jest zbliżona do tej leżącej pod zamkiem Franza Kafki.
Nasz spektakl zatytułowaliśmy „Geometria”. Ponieważ głównym wątkiem powieści jest peregrynacja geometry do zamku, rozegramy pośród widzów „casting” na postać geometry – będziemy szukać postaci, która mogłaby nam pomóc w tej podróży.